Cierpienie Tobiego stało się już medialne. Niestety zewsząd dobiegają sprzeczne ze sobą informacje, niektóre wyssane z palca, inne wyjęte z kontekstu. Bardzo nam przykro z tego powodu i za wszystko przypłacamy teraz swoim zdrowiem.
Ponoć "prawda zawsze zwycięży" - niestety chyba nie w naszym przypadku. Jednak nie poddajemy się i chcemy aby wszyscy dowiedzieli się, że dałyśmy z siebie wszystko i gdybyśmy miały postąpić tak drugi raz, na pewno tak by się stało.
To fundacja uratowała Tobiemu życie, nie lekarz... przepraszam, jak to niektórzy twierdzą "specjalista".
Wyciągnęłyśmy Tobiego z klatki w punkcie zatrzymań psów. Z klatki, która była brudna, gdzie hałas szczekających psów jest ogromny. Byłyśmy niemal pewne, że pies tego nie przeżyje. Był w opłakanym stanie... Dostałyśmy wiadomość, że psiak ma "coś z oczami" i czy zawieziemy go do weterynarza. Wtedy jeszcze nie wiedziałyśmy, że Tobi będzie "sławny".
Wolontariuszki rozjechały się do domów, to był kolejny wieczór.. Wieczór jak każdy inny.. Niestety takie są realia - takich psów bywa u nas mnóstwo.
Jednak oględziny u weterynarza były niczym kubeł zimnej wody. Tobi miał zaszyte oczy, dziurę w odbycie i ucięty ogon - żadnych złamań i obrażeń wewnętrznych . Wszyscy byliśmy w szoku. Pierwsze myśli jakie się nasuwały to nie wypadek lecz celowe działania człowieka. Tak wtedy myślałyśmy i niestety ta broszka pozostała - że wymyśliłyśmy tę historyjkę aby zadziałać na wrażliwości ludzi, którzy wpłacają pieniądze. Tak nie było - naprawdę tak myślałyśmy, bo nie czarujmy się.. kto przez takie obrażenia pomyśli jeszcze o wypadku? Niestety do dziś nie wiadomo co mu się naprawdę stało - o tym już wie chyba tylko on. Po otwarciu powiek przez weterynarza, jeden oczodół był pusty natomiast z drugiego oko po prostu WYPADŁO ?! Potrzebna była plastyka odbytu i pozbycie się resztek ogona z martwicą z której sączyła się ropa.
Niestety nie mogłyśmy napisać, że psa zabrałyśmy z punktu. Byłyśmy przerażone faktem, że już nigdy nie będziemy mogły tam wejść. Nie zobaczymy już naszej kochanej Almy, Tajgi, Jambo i wielu innych...
Poza fundacją nikt nie przykłada ręki aby te pokrzywdzone psy znalazły domy. Napisałyśmy, że pies leżał w rowie. Może i to był błąd, ale byłyśmy zmuszone sytuacją aby nie wyjawić prawdy.
W poniedziałek pojawiła się sensacyjna wiadomość. Weterynarz z Pszczyny przyznał się, że opatrzył psa i zaszył mu oczy. Ktoś przywiózł mu go z wypadku. Owy lekarz nakazał zawieźć psa w takim stanie do punktu i wsadzić go do za przeproszeniem - obsranej klatki. Gazety opisują go jako bohatera - uratował psu życie!.
Cóż... czy aby na pewno ?
Oczywiście napisałyśmy sprostowanie, że pies tak naprawdę był z punktu, nie z rowu. Wielu osobom się to nie podobało, gdyż fundacje powinny być rzetelne. Owszem, może i tak... ale osoby, które naprawdę kochają zwierzęta zrobią wszystko aby je chronić.
Cieszy nas fakt, że tysiące osób nas popiera i dodaje słowa otuchy. To dla nas bardzo ciężki okres.
Niestety polskie prawo jest ułomne, a przez tą ułomność ciepi mnóstwo zwierząt. Może kiedyś to się zmieni. Może i nam uda się zmienić...
Prosimy was bądźcie z nami, bo jak wiadome - przyjaciół poznaje się w biedzie.
W klinice :
Znajdziemy Tobiemu najlepszy dom jaki będzie mógł sobie wyobrazić....
(DOBRO),PRAWDA ZAWSZE ZWYCIĘŻA
OdpowiedzUsuńJesteście dziewczyny dzielne i tylko tak dalej. Wasza determinacja i upór pomimo wszelkich przeciwności i kłód pod nogami dała nowe, dobre życie wielu psom, które bez Waszej pomocy skończyłyby żywot w mysłowickiej klatce, zapomniane, jakby ich nigdy nie było.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny na moim blogu i cieszę się ogromnie, że podobają się moje wielkanocne karteluchy - tym bardziej, że część z nich powstaje dla Was, dla Fundacji.
Donka, Ty z nami na dobre i na złe - zawsze :)
UsuńOla
Kombinujcie, gdzie kartki sprzedać, na dogo czy na FB?
Usuńdonka66 aktualnie mamy kramik u Agriego - banerek jest u gory :)
UsuńTak, tylko że ja jestem lewa noga na FB i chyba już się nie nauczę... Za stara jestem na takie nowinki :)))
UsuńPrzy okazji zapraszam na bloga zobaczyć Wasze naklejki w nowej odsłonie :)
Usuńhttp://donka66.blogspot.com/2014/03/fundacyjne-zakadki.html
Ach za stara, no gdzie tam Dona!
UsuńLecę obejrzeć :)
Ola
Ja tam nie mam za złe jakichś małych "kłamstw", że pies był w rowie, a jednak nie był albo, że niby wyciąganie pieniądze czy coś tam.. Jak ktoś nie chce nie wpłaca - proste. A czy lepiej oddać fundacji czy kupić paczkę fajek to każdy ma swój własny osąd.
OdpowiedzUsuńNajważniejsza dla mnie jest Wasza pomoc zwierzakom i brak mi słów jak czytam o cierpieniu Tobiego. Nie wiem czemu ludzie skupiają się na durnych nidomówieniach, jak pies ledwo przeżył i nie widzi!!
<3
UsuńCzęsto czytam Wasze apele o pomoc dla zwierzaczków i dla mnie jesteście cudowne, kochane dziewczyny. Dobro zawsze powraca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Jezu ile taki psiak przeżył... Dobrze, że tyle dobrego robicie!
OdpowiedzUsuńW tym wszystkim piesio jest najważniejszy. Za Panie z Arkadii trzymam kciuki i za piesia też !!!!! A szum medialny .... No cóż , sami szukamy sensacji ...
OdpowiedzUsuń