środa, 21 października 2015

Opowieść o bezdomnych kotach.

Jak jest z kotami w Pszczynie?

Otóż niestety dla Pszczyńskich porzuconych kotów nie ma nic. Nie ma żadnej kociarni w której bezdomne koty mogłyby oczekiwać domów. Koty są wypuszczane na terenie Zakładu Zieleni Miejskiej. Jakie tu ograniczanie bezdomności skoro koty nie są poddane zabiegom sterylizacji/kastracji? Jaka tu opieka dla kotów? Te co starsze, silniejsze - jakoś sobie poradzą. Niestety maluszki giną pod kołami samochodów.

Większa część kotów z Pszczyny trafia do nas. Odmówić pomocy bezbronnemu stworzeniu, ciężko.Wypuścić kolejnego na terenie MZZ? Bez sensu, bo za chwilę będą kolejne mioty kotów.
Ale co zrobić? Obecnie nasze stado składa się z 55 (!!!) kotów. W większości są to koty zabrane z MZZ.


Jak do nas trafiają? 
Są nam przerzucane przez ogrodzenie co jest zachowaniem totalnie bezmyślnym, bo na podwórku biegają PSY, które niekoniecznie muszą być przyjazne dla kotów! Tym bardziej dla zawiniętych w worek małych kociąt!
Dzwonią do nas ludzie którzy koty znaleźli - proszą o zabranie kotów, a my już zwyczajnie nie mamy gdzie i za co. Jak o tym informujemy to od razu jest nam wykrzyczane - TO OD CZEGO WY JESTEŚCIE?!
Wracając do tematu - skąd trafiają do nas koty: oczywiście także z wyżej wspomnianego MZZ. Niejednokrotnie całymi stadami zabieramy. Bo jak już ktoś przywiezie koty to hurtowo. Często się zastanawiam nad sumieniem ludzi, którzy te koty przywożą - czy naprawdę starają się nie widzieć, że te koty na terenie zakładu nie mają gdzie się podziać? Czy nie jest zastanawiające, żę są zamykane w klatce na zewnątrz? Czy to, że są wypuszczone luzem nie jest dziwaczne?
Wiele kotów zostało nam również przyniesionych z Tychów. Ludzie starają się ominąć tyskie schronisko i dzwonią do nas prosząc o pomoc, przynosząc do jednej z nas do pracy (!), podrzucając pod miejsce pracy...


I wiecie co? Może pół biedy by było gdyby wszyscy Ci, którzy nam podrzucili, przywieźli, zostawili koty -  w jakiś sposób nam pomagali. Podarowaniem karmy, żwirku, kuwet, drobnej wpłaty na profilaktykę (odpchlenie, odrobaczanie, szczepienia), zorganizowaniem domu tymczasowego...
Ale NIE. Zazwyczaj pomoc takich ludzi kończy się na zepchnięciu odpowiedzialności za zwierzę na kogoś innego. Nie patrząc na to, czy ten ktoś poradzi sobie czy nie. 

Czy sobie radzimy?
Już nie. Karma i żwirek przy takim stadzie kończą nam się w zastraszającym tempie. Leczenia, profilaktyka kotów, sterylizacje, kastracje - to wszystko już teraz robimy w lecznicy "na krechę". Bo zwyczajnie nas nie stać. Pomijam fakt miejsca dla kotów - koty mamy ulokowane w naszej kociarni i 2 - óch lecznicach. Wszystkie miejsca są już zapchane po brzegi.

Taka mała ciekawostka - doszły nas słuchy, że osoba dość wysoko postawiona w naszej gminie roznosi plotki jakoby nasza Fundacja ma tyyyyyyyle pieniędzy, nasze zwierzęta są fikcyjne, a my trzepiemy MILIJOOONY na nich (błąd w pisowni zrobiony umyślnie). 
Drogi człowieku - owszem trzepiemy MILIJONY ale na długach w lecznicach - mamy MILIJONY do oddania za zajmowanie się zwierzętami za które powinna być odpowiedzialna gmina! A nie jest.
BO TO MY STERYLIZUJEMY I KASTRUJEMY KOTY! TO MY DAJEMY IM SCHRONIENIE I TO MY TO WSZYSTKO FINANSUJEMY! BEZ ŻĄDNEGO WSPARCIA Z GMINY! ALE JAKO OSOBA MAJĄCA BLISKI KONTAKT Z UM POWINIENEŚ TO CZŁOWIEKU WIEDZIEĆ!

To przykre. 
Przykre, że żyjemy w tak zacofanym miejscu jeżeli chodzi o zwierzęta. 
Tu nikt nie widzi problemu bezdomności, konieczności sterylizacji, POTRZEBY BUDOWY SCHRONISKA!!! 
Pszczyna - niby takie ładne miasto, a pod względem bezdomności zwierząt - CIEMNOGRÓD.


Do rzeczy - słuchajcie, bardzo potrzebujemy Waszej pomocy. Te zwierzęta nie są niczemu winne, że ktoś ma je w poważaniu. 

Potrzebujemy:

* KARMY
* ŻWIRKU
* KUWET
* TRANSPORTERÓW
* ŚRODKÓW NA ODPCHLENIE I ODROBACZENIE
* DOMÓW TYMCZASOWYCH!!!

DAROWIZN NA SZCZEPIENIA, STERYLIZACJE:

33 1540 1128 2081 9100 7566 0001 
Fundacja "Zwierzęca Arkadia" 
ul. Sarenek 10B
43-215 Jankowice

TYTUŁEM: KOTY











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz